Zaległości mam okropne. Georgia skończona, letnia spódnica skończona (choć nadal nie jestem do niej przekonana :) Część mam nawet obfotografowaną, ale jakoś zapału do przelania na komputer brak.
Teraz dzieje się obrus z pięknej włóczki estońskiej. Postępy są znacznie większe niż na zdjęciu, został mi jeden komplet powtórzeń kolorów.
Ale przechodząc do sedna - jakiś czas temu powstał potwór, który miał rozweselać moją mamę w szpitalu. Niestety przyjęcie do szpitala się opóźniło, ale potwór, nazwany Eugeniuszem, jest już u właścicielki i czeka :)
Wzór to kolejna pozycja z książki "The Big Book of Knitted Monsters", a konkretnie Angus, the Attic Monster. Włóczka to Rozetti Yarns First Class, reszta która została po zrobieniu otulacza i czapki, około jednego motka myślę. Druty 5.0, ale powinny być cieńsze, bo trochę miejscami wata prześwituje.
Jak na potwora przystało ma krzywe oczy i nierówne zęby :P
Zapozował też grzecznie ze starszym kolegą Stefanem :)
Jak tylko zabrałam Eugeniusza, Kot zwietrzył okazję i przejął kontrolę nad Stefanem...
Na szczęście obyło się bez strat w kotach i potworach :)
Kolejna relacja będzie znów fotograficzno-podróżna, bo wybywamy na weekend do Berlina :)
Teraz dzieje się obrus z pięknej włóczki estońskiej. Postępy są znacznie większe niż na zdjęciu, został mi jeden komplet powtórzeń kolorów.
Ale przechodząc do sedna - jakiś czas temu powstał potwór, który miał rozweselać moją mamę w szpitalu. Niestety przyjęcie do szpitala się opóźniło, ale potwór, nazwany Eugeniuszem, jest już u właścicielki i czeka :)
Wzór to kolejna pozycja z książki "The Big Book of Knitted Monsters", a konkretnie Angus, the Attic Monster. Włóczka to Rozetti Yarns First Class, reszta która została po zrobieniu otulacza i czapki, około jednego motka myślę. Druty 5.0, ale powinny być cieńsze, bo trochę miejscami wata prześwituje.
Jak na potwora przystało ma krzywe oczy i nierówne zęby :P
Zapozował też grzecznie ze starszym kolegą Stefanem :)
Jak tylko zabrałam Eugeniusza, Kot zwietrzył okazję i przejął kontrolę nad Stefanem...
Na szczęście obyło się bez strat w kotach i potworach :)
Kolejna relacja będzie znów fotograficzno-podróżna, bo wybywamy na weekend do Berlina :)
Jakie fantastyczne są te potworki :) obrus zapowiada się ciekawie, czekam na efekt końcowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Poznania
Dorota.
Potworki są super - fajnie się je robi i wywołują uśmiech :) A obrus niestety nadal się robi, ostatnie okrążenia są zabójcze, zwłaszcza w tym upale...
UsuńPotwory są rewelacyjne :) Jakoś nie ciągnęło mnie nigdy do robienia zabawek, ale na takie coś chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPojawienie się kilku dzieci w rodzinie daje sporą motywację do wzięcia się za robienie zabawek :)
UsuńJustynka, jak zwykle nacieszyłam oczy!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej (nie pozwól nam czekać miesiąc - litości) i całusy przesyłam.
Również dla Stefana, Eugeniusza geniusza, jak i rzecz jasna dla koci ;-)
Iza, Katowice.
Następny post już jest i to w mniej niż miesiąc :P
UsuńPiękne jest to, co się dzieje z estońskiej wełenki. Czekam niecierpliwie na całość. A Eugeniusz mi skradł serce, bo ja mam straszny sentyment do tego imienia.
OdpowiedzUsuńI ja już prosiłam, ale się powtórzę: Więcej kocia!!!
No ja też czekam, chociaż trochę obawiam się blokowania :)
UsuńA po trochę więcej Kota zapraszam na mokathecat.blogspot.com :)
Więcej kocia - popieram koleżankę powyżej! :-)
OdpowiedzUsuńIza, Katowice.
Tak jak wyżej - zapraszam na mokathecat.blogspot.com :)
Usuńmilusie potwory :)
OdpowiedzUsuń