Weekend dobiega końca, za oknem mgła i deszcz, kot grzeje się na kaloryferze a ja popijam ciepłą herbatę.
Wczoraj i dzisiaj byłam z Kotą u mamy, w ramach przyzwyczajania jej do nowego miejsca. Jako że M. teraz nie będzie a ja też muszę raz na kilka tygodni jechać do Niemiec to będę musiała kota podrzucać mamie. A że tam już jest pies i dwa koty to sytuacja jest trochę napięta :)
Ale czas minął bardzo sympatycznie, w sobotni wieczór spotkałam się z dawno niewidzianymi znajomymi a dzisiaj posiedziałam i pogadałam z mamą.
I zupełnie bez sensu jest wracać do pustego mieszkania.
Na osłodę mam na wieczór "Gilmore Girls", które zawsze poprawiają mi humor, oraz prezent od M. "na wypadek tęsknoty", który przypadkiem znalazłam w szafce - ptasie mleczko :)
Miłej końcówki weekendu życzę :)
Oj, nie znoszę takich rozstań. Mam nadzieje, że czas Ci szybko zleci:-)
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, niestety oboje mamy taką pracę, że musimy czasem wyjeżdżać. Ale są też plusy - dzięki temu że M. miał projekt w Japonii, mogłam zwiedzić Tokio :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sa plusy takiej sytuacji i na nich trzeba się skupić, chociaz cisza w mieszkaniu potrafi czasem dac w kość:-)
OdpowiedzUsuń