piątek, 30 września 2011

¡Hola Madrid! :)

Nadszedł czas na zaległą relację wakacyjną :) Coś ostatnio nie mogę się zmobilizować i blog popada w zapomnienie. Ale do rzeczy :)

Pierwszym przystankiem na naszej trasie urlopowej był Madryt, gdzie odwiedziliśmy znajomego M. i jego dziewczynę. Jako że ja spędziłam kiedyś w Madrycie pół roku na stypendium, była to dla mnie trochę podróż sentymentalna, natomiast dla M. była to pierwsza wizyta w hiszpańskiej stolicy. Wylądowaliśmy o 22:00, znajomi odebrali nas z lotniska, pojechaliśmy zostawić bagaże i ruszyliśmy na piwo i tapas do centrum Alcala de Henares, miasteczka w którym mieszkają nasi znajomi. Pospacerowaliśmy trochę, wypiliśmy po piwie i wróciliśmy spać gdyż następnego dnia planowany był wczesny wyjazd i wycieczka.

W sobotę obudził nas deszcz co początkowo nie wróżyło dobrze, ale zjedliśmy śniadanie (ach ta hiszpańska szynka :)), zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do Toledo. To małe urokliwe miasteczko, kojarzące się pewnie głównie z modelem Seata :) Znajduje się tam piękna katedra, zamek oraz piękne widoki na rzekę Tag. Pokręciliśmy się po wąskich uliczkach, porobiliśmy zdjęcia i ruszyliśmy dalej.






A kolejnym punktem podróży była Segowia i ogromny akwedukt przechodzący przez środek miasteczka :)
Akwedukt był zbudowany w 100 r n.e., miał 15 km, obecnie pozostało 800m. Wrażenie robi ogromne.



Obowiązkowym punktem wycieczki jest też Alkazar, czyli zamek-forteca, górujący nad miastem.


Na obiad tego dnia poszliśmy na miejscowy specjał czyli pieczonego prosiaczka. Mnie na szczęście trafił się kawałek bez ogonka :)


Wieczorem załapaliśmy się na hiszpańską domówkę i po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu że potrzebuję domu albo mieszkania z duuużym tarasem :) Super było posiedzieć sobie na powietrzu, pijąc piwo, jedząc pyszności i rozmawiając o głupotach :) Spać poszliśmy chyba koło 3 rano.

Następnego dnia wstaliśmy trochę później niż było w planach, ale w samą porę aby zdążyć na Rastro - czyli uliczny targ. W planach było kupienie mi kilku książek po hiszpańsku oraz porobienie zdjęć. Oraz zakup kota, gdyż z każdej wycieczki przywożę jednego :) Wszystkie punkty udało się wykonać :)




Potem ruszyliśmy szybko do Muzeum Reina Sofia, aby rzucić okiem na Guernicę Picassa. Zdążyliśmy w ostatniej chwili, tuż przed zamknięciem. Reszta dnia upłynęła nam na spacerowaniu po Madrycie różnymi bocznymi i głównymi uliczkami, robieniu mnóstwa zdjęć, piciu piwa/sangrii i jedzeniu tapas w knajpie pełnej policjantów, gdzie kelner przynosił nam co chwilę talerze pełne pyszności :)




Po powrocie do mieszkania spakowaliśmy się i poszliśmy spać, gdyż następnego dnia rano czekała nas podróż autobusowa do Barcelony.

Madryt okazał się tak przyjemny jak go pamiętałam, bardzo przyjemne miasto do życia, doskonale wprawiające w wakacyjny nastrój :) Myślę, że jeszcze kiedyś tam wrócimy korzystając znów z gościny kolegi M. :)

wtorek, 20 września 2011

I już jesień

Wakacje minęły, lato też już się kończy, w powietrzu czuć jesień. I nawet w tym roku cieszę się na jesień - na chodzenie po parku i szeleszczenie liśćmi, na wieczory pod kocem, na chodzenie w płaszczu i szaliku i na ciepłą kawę w kawiarni :)

A propos wakacji - wróciliśmy już ponad tydzień temu, było super, ciepło, spacerowo. Niestety relacja jeszcze nie stworzona, nawet zdjęć jeszcze nie zdążyłam przejrzeć - zupełnie jak nie ja :) A wszystko przez to, że zaraz po powrocie musiałam jechać nagle z pracy do Niemiec, a w niedzielę odbył się chrzest mojego bratanka. Wieczorami za to nie mam już zbytnio ochoty patrzeć w komputer. Ale muszę się zmobilizować, bo wszyscy się domagają zdjęć :)


piątek, 2 września 2011

FO: Kamizelka urodzinowa dla Chrześniaka

Kamizelka została ukończona na czas i nawet dzięki zmianie planów wakacyjnych mogłam uczestniczyć we właściwej imprezie urodzinowej :)

Wzór to Birthday Boy Vest (lub tu dla nieposiadających konta na Ravelry), autorstwa Justyny Lorkowskiej. Włóczka to Schachenmayr nomotta Extra Merino, 100% merino, jeden motek żółtej i jeden motek zielonej.
Wzór zmodyfikowałam o dwa dodatkowe paski na dole co spowodowało konieczność skrócenia wykończenia, bo brakło mi włóczki.. :) Ale za to pasuje idealnie na małego szkraba.


Był to mój pierwszy wzór robiony od góry i bezszwowo, spodobało mi się bardzo, więc może następnym razem skuszę się na coś dla siebie :)


I zdjęcie na samym zainteresowanym :)


A jutro wybywamy na upragnione wakacje - nie chcieli nas w Nowym Jorku, więc kierunek Hiszpania, a dokładnie Madryt i Barcelona :)) Wrócę z relacją około 12.09 :)