piątek, 22 lutego 2013

Kilka FO oraz Oskary

Wygląda na to, że nie daję rady pisać częściej niż raz na miesiąc :)
Ostatnio jestem dość zabiegana pracowo, projekt którym kieruję zbliża się do końca i wymaga dużo uwagi. Komputera do domu nie zabieram, więc wieczory głównie drutowo-filmowo-książkowe.

Jak co roku staramy się obejrzeć wszystkie filmy nominowane do Oskara w kategorii "Najlepszy film". I muszę przyznać, że w tym roku propozycje są całkiem interesujące. Polecam "Wroga Numer 1" (pokazuje, że kobiety są siłą naszego świata), "Argo" (scenariusz, który wydawałby się nierealny gdyby nie to, że oparty na prawdziwiej historii), "Życie Pi" (książkę czytałam dwukrotnie, film cudownie kolorowy i piękny). Zostało nam jeszcze do obejrzenia kilka z listy, więc pewnie dzisiaj kolejny wieczór z filmem i drutami :)

A na drutach tym razem Aidez, z przepięknego Dropsa Nepal w kolorze beżowym. Zrobiłam już plecy, teraz jestem w trakcie przodów, niestety zdjęcia póki co brak.

A w ostatnim czasie z drutów zeszło kilka rzeczy (jakiegoś szaleńczego jak na mnie tempa dostałam :), nie wszystkie jeszcze obfotografowane, ale na początek dwie rzeczy:

- komplet czapka, otulacz i mitenki dla koleżanki - rzecz obiecana jeszcze w grudniu chyba, nie mogłam się za to zabrać, a w końcu zajęło mi to raptem dwa wieczory..
- włóczka: Schachenmayr Trachtenwolle, 2 motki
- druty: 5





- Razem-chusta Echo Flower z Intensywnie Kreatywną - również przekazana koleżance jako zadośćuczynienie za zwłokę :)
Włóczka: Drops Lace
Druty: 3,5






poniedziałek, 28 stycznia 2013

FO: Still Light Tunic

Ten projekt to była miłość od pierwszego wejrzenia. Prostota, odpowiednia długość i te kieszenie..! :)
Zakupiłam więc u TupTupa Dropsową Alpacę i nie mogłam się doczekać kiedy się będę mogła zabrać za dzierganie. Projekt jest świetnie rozpisany, a rozmiar idealnie pasuje. Korpus zrobiłam całkiem szybko, niestety potem postanowiłam robić dwa rękawy naraz na jednym drucie i trochę mnie to spowolniło. Koniec końców, mimo tego że chciałam długie rękawy, cierpliwość skończyła mi się wcześniej i wyszły 3/4. Ale i tak jest super - chociaż Alpaca troszkę mnie podgryza.





Z rzeczy które teraz na drutach:
- Razem-chusta z Intensywnie Kreatywną (zdjęcie stare, w tej chwili zaczęłam już border chart)


- My Heaven - zaczęłam we wrześniu, ale jest to bardzo wymagający wzór, więc dłubię tylko jak mam długą wolną chwilę. Pochwalę się przy okazji, że miseczkę zrobiłam własnoręcznie na warsztatach ceramicznych :)


- Upstairs - praktycznie skończony, nie mogę się tylko zabrać do pochowania nitek :P Zastanawiam się też czy nie zeszyć końców i nie przerobić go na komin


W kolejce czekają na mnie jeszcze trzy czapki, za które jakoś nie mogę się zabrać chociaż wiem że poszłoby szybko :) No i oczywiście Razem-petki, również od Intensywnie Kreatywnej :)
Nie mówiąc już o dłuuuuugiej liście planów dalszych, o które trochę się obawiam bo równocześnie wsiąkam powoli w tworzenie biżuterii - wszystko przez tą ilość koralikowych bransoletek na blogach innych dziewiarek :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych! :)

Niech te Święta upłyną Wam w spokojnej, rodzinnej atmosferze, niech jedzenie będzie pyszne a prezenty trafione :) I niech ten śnieg za oknem się utrzyma :)

Wesołych Świąt!!


czwartek, 20 grudnia 2012

Wspomnienia z wakacji, część 1 - Hong Kong

Jak co roku planowaliśmy z M. urlop na wrzesień, ale nie mieliśmy jeszcze wizji odnośnie tego co chcemy robić. I jak to z pracą M. bywa, na początku lipca okazało się, że ma lecieć na dwa tygodnie do Hong Kongu. Przesunęłam urlop, M. też się dogadał żeby móc lecieć wcześniej i mieć wolne, znaleźliśmy bilety i tym sposobem spędziliśmy wakacyjny tydzień w Azji :)

Wprawdzie pogoda nie była idealna do zwiedzania - ogromny upał i niemal 100% wilgotność - ale spodobało mi się tam niezmiernie. Szczerze mówiąc, zanim pojechaliśmy miałam o Hong Kongu wyobrażenia oparte na filmach - wielka metropolia, wieżowce i zatoka. Już przy lądowaniu okazało się że to też wielkie połacie lasów, małe wysepki i miasteczka :)
Na koniec tygodnia byłam już przekonana że to świetne miejsce do życia, "wielki świat" wraz z wszelkimi jego wygodami a równocześnie wystarczy półgodzinny rejs promem aby znaleźć się na wyspie, na której nie ma ruchu samochodowego, są za to piękne plaże, lasy i pyszne owoce morza (no i wielkie pająki :/). Gdyby nie to, że 5 minut po wyjściu z hotelu ociekasz potem, a chwilę później marzniesz w klimatyzowanym świecie, to może bym tam została :P

Tydzień zleciał nam bardzo szybko na spacerach, robieniu miliona zdjęć, objadaniu się dziwnymi rzeczami i obserwowaniu lokalnej społeczności. Byliśmy też w Macau, czyli kolejnej kolonii, siedziby hazardu, pełnej kasyn i luksusowych hoteli; spędziliśmy dzień na wyspie Lamma i byliśmy w wielkim ogrodzie zoologicznym oglądać delfiny i pandy (nie oszukujmy się, głównie pandy u których spędziliśmy prawie cały czas i które sprawiły że mój życiowy plan trenowania delfinów w Australii zmienił się na plan opiekowania się pandami w Seczuanie :P)

Ogólnie było super, pomimo upałów, po raz kolejny przekonałam się że Azja jest fajnym miejscem i na pewno nie był to ostatni raz kiedy spędzaliśmy tam wakacje :)

A na koniec porcja zdjęć:



Czerwone pandy 

Big Buddha 


Makau

Lamma
Tradycyjne zdjęcie plażowe :) - Lamma



niedziela, 9 grudnia 2012

Na deptaku w Ciechocinku :)

Korzystając z tego, że mama moja kuruje się obecnie w sanatorium, spędziliśmy dzisiaj pół niedzieli marznąc pod tężniami i w parku zdrojowym :)
Mimo, że palce bolały z zimna, zrobiliśmy kilka zdjęć, bo widoki ładne :)







środa, 5 grudnia 2012

Żyję :)

Niewiarygodne jak ten czas szybko leci :) Były wakacje, potem drugie, a teraz jesień i za trzy tygodnie Święta. A ja od prawie 5 miesięcy próbuję się zebrać żeby coś napisać. Planów dużo, bo i podróżnie i drutowo było dość intensywnie, ale weny brak...

Ale zmobilizowana przez Flo i nominowana przez Żonę Programisty do Liebster Blog (za co bardzo dziękuję:)) postanowiłam nieco tutaj odkurzyć :)

Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Przyznaje się ją bloggerom o mniejszej liczbie obserwatorów, co daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która nas nominowała. Następnie nominuje się kolejnych 11 osób oraz zadaje się im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który nas nominował.
  1. Gdzie wolałabyś żyć gdyby kwestie pracy/nauki nie stanowiły problemu - w dużym mieście, małym miasteczku, czy we wiosce 'na końcu świata'? Chciałabym przez jakieś pół roku pomieszkać w Nowym Jorku :) A potem może być małe miasteczko gdzieś nad oceanem.
  2. Czy lubisz czytać? Jeśli tak to polskie czy zagraniczne? Jaki typ książek (i ew. ulubiona książka, ulubiony autor jeśli takowe posiadasz)? Papier czy wersje elektroniczne? Na własność czy wypożyczone?
    Uwielbiam czytać :) Jak byłam młodsza mama się denerwowała że jak tylko usiądę na chwilę to zaraz mam książkę w ręku :) Czytam głównie zagraniczne książki, chociaż polskie też lubię. Nie mam ulubionej książki ani autora, czytam naprawdę wiele różnych gatunków. Wolę papierowe, ale mam też czytnik ebooków, rewelacyjnie sprawdza się w podróży. Przekonuję się też powoli do audiobooków. Od jakichś 20 lat jestem stałą bywalczynią biblioteki, chociaż ostatnio coraz więcej książek kupuję, bo marzy mi się własna biblioteczka :)
  3. Jaka jest Twoja największa życiowa pasja (mogą być równie dobrze 2 lub 3 ;) )?
    Podróże – poznawanie nowych miejsc, obserwowanie obcej kultury, dziwne jedzenie, tysiące zdjęć. A poza tym oczywiście dzierganie :)
  4. W wyniku jakiegoś wspaniałego splotu wydarzeń możesz zrealizować 'od ręki' jedno swoje wielkie marzenie - co to będzie?
    Własna kawiarnia lub pensjonat w jakimś urokliwym miejscu. 
  5. Czy jest taka rzecz/sfera Twojego życia, która jest dla Ciebie bezwzględnie najważniejsza, bez której nie mogłabyś się obyć i dla której mogłabyś zrezygnować z wielu innych spraw? Jeśli tak to jaka? 
    Poczucie bezpieczeństwa, ciepła i miłości.
  6. Wygrywasz wakacje marzeń, do Ciebie należy wybór czy samej czy z kimś oraz decyzja co do miejsca i sposobu ich spędzenia - jak by takie wakacje wyglądały? 
    Oczywiście z M., myślę że byłaby to podróż dookoła świata :)
  7. Preferujesz odpoczynek wypełniony lenistwem czy aktywny? Samemu czy z kimś?
    Zależy od nastroju, ale zwykle odpoczynek to książka lub film, wakacje za to aktywnie. W większości przypadków z M. chociaż czasem lubię samotny wieczór raz na jakiś czas.
  8. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
    Zdecydowanie lato, jestem bardzo ciepłolubna :) Chociaż pozostałe pory roku też mają swoje zalety.
  9. Morze, góry, krajobraz wiejski (o którym przypomniała mi Arietta) czy miejski? Jeśli to ostatnie to nowoczesny czy historyczny? 
    Krajobraz miejski nadmorski :)
  10. Najzabawniejsza gafa w Twoim życiu to...? 
    Czasem zdarza mi się palnąć coś zanim pomyślę, ale konkretnego przykładu nie kojarzę :) Raczej wyrzucam takie sytuacje z pamięci, żeby się nie denerwować :)
  11. O czym zwykle myślisz przed snem i zaraz po przebudzeniu? 
    Jeśli nie mogę zasnąć dłużej niż 5 minut to myślę co fajnego zdarzyło się danego dnia i co planuję na następny. Chyba że akurat jest coś co mnie stresuje, wtedy nijak nie mogę tego od siebie odpędzić. A rano myślę zawsze o tym żeby przesunąć budzik chociaż o 5 minut jeszcze :) 
Nie nominuję nikogo dalej, gdyż chyba wszystkie już brałyście udział w tej zabawie :)
Tymczasem uciekam i obiecuję, że odezwę się szybciej niż ostatnio :)

Miłego dnia! 

środa, 11 lipca 2012

Berlin - fotorelacja


Tak jak pisałam, ostatni weekend czerwca, spędziliśmy w Berlinie. Postanowiliśmy skorzystać z faktu, że tylko kilka bramek i dłuugie kilometry autostrady dzielą nas od zachodniego sąsiada, więc wywieźliśmy kota do Mamy, zarezerwowaliśmy hotel i w drogę.

Jedliśmy Carrywurst, piliśmy piwo, załapaliśmy się na ćwierćfinał Niemcy-Grecja i doświadczyliśmy jak Niemcy cieszyli się po wygranej całą noc (głównie ja doświadczyłam, bo M. spał :P), widzieliśmy resztki muru i Checkpoint Charlie.

Szczęśliwie i dzięki nowym technologiom udało nam się dostać do Reichstagu - poszliśmy tam pierwszego dnia i zostaliśmy uświadomieni że wejście na kopułę trzeba rezerwować z trzydniowym wyprzedzeniem przez internet... Ale od czego są smartfony i bezpłatne wifi w Starbucksie :) Tak więc w piątkowy wieczór zarezerwowaliśmy sobie wejście na poniedziałek rano.

Jako że nastawiliśmy się na city trip, odpuściliśmy sobie muzea z wyjątkiem muzeum Muru Berlińskiego (które było duże, ale trochę męczące). Wyspę muzeów zwiedziliśmy z zewnątrz, nawet nie wjechaliśmy na wieżę telewizyjną. Trafiliśmy za to na dwa pchle targi - miejsca które uwielbiam w każdym mieście które zwiedzamy.

Polowałam też oczywiście na sklepy z włóczką, jeden udało się znaleźć ale wybór był słaby (to był głównie sklep z tkaninami i innym rękodziełem, a wełna była przy okazji). Drugiego szukaliśmy długo, ale bez sukcesu, trafiliśmy na niego za to następnego dnia, niestety była to niedziela :/

A teraz kilka zdjęć :)


KaDeWe

Reichstag 
Brama Brandenburska


Checkpoint Charlie

Berliner Dom 
Piwo :)

The Wall

Reichstag Dome

A na deser Kot - wyjątkowo stęskniony :)