czwartek, 20 października 2011

W międzyczasie

Post o Barcelonie powstaje opornie i w bólach, pewnie poczeka aż na dworze zrobi się szaro i brzydko a wtedy chętniej sięgnę z powrotem do słonecznych zdjęć wakacyjnych :)

Póki co jesień jest słoneczna, choć zimno już i rano w samochodzie zamarzam. Koniecznie muszę sobie w najbliższym czasie stworzyć rękawiczki bez palców. Tymczasem, powoli i opornie powstaje cieniuteńki szal estoński. Wzór łatwy i przyjemny, ale jakoś zacięcia ostatnio brak.





Dla odmiany wzięłam się wczoraj za włóczkę, którą kupiłam w zeszłym tygodniu w Niemczech i zaczęłam szaliko-otulaczo-komin. Ostatnio co wejdę do sklepu z ciuchami to takich szalików pełno, więc postanowiłam zrobić sobie własny. Mam nadzieję skończyć w tym tygodniu - chociaż może być ciężko, bo w sobotę nocują u nas znajomi więc wypadałoby mieszkanie doprowadzić do porządku, a M. znowu w podróży...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz