czwartek, 10 marca 2011

W biegu

Dzień ucieka za dniem, strasznie szybko leci ten czas ostatnio.
Ale co jest najważniejsze - jutro ostatni dzień w pracy, od poniedziałku urlop, a w środę lecę do M. :)
Przedtem czeka mnie jeszcze sprzątanie, pakowanie i przygotowanie kota na pobyt u mamy, ale takie obowiązki to nawet przyjemne są jeśli ma się w perspektywie wakacje :)

Tymczasem wczoraj zabrałam do kina moją szanowną rodzicielkę, padło na "Wojnę żeńsko-męską" i nawet dobrze się bawiłyśmy. Chociaż było trochę nietrafionych scen i zbyt dużo męskiego przyrodzenia :P

Na froncie drutowym, części sweterka-tuniki już skończone, chociaż tył muszę jeszcze poprawić. A potem coś czego nie cierpię - czyli zszywanie tego wszystkiego :/
W sobotę jadę do mamy, to najwyżej skorzystam z jej pomocy :P

Teraz jeszcze zakupy, kąpiel, trochę ćwiczeń z niemieckiego i znów wieczór z serialem :)

2 komentarze:

  1. Masz rację, czas pędzi w zastraszającym tempie, no ale dla Ciebie to teraz byle do środy ;)

    OdpowiedzUsuń