wtorek, 25 stycznia 2011

Słaby styczeń...

Jakiś taki kiepski styczeń w tym roku. Zaczęło się od problemów ze zdrowiem mojej mamy, w tym tygodniu ma badania, może wyjaśni się w końcu o co chodzi. Martwię się o nią bardzo, bo przez ból czasami nie może chodzić, a tabletki mało działają.
Poza tym M. miał mieć wyjazd służbowy na trzy miesiące na początku lutego. Jest prawie koniec stycznia a nadal nic nie jest ustalone, nie wiadomo czy i kiedy ma lecieć. Trwa więc takie trochę zawieszenie, nie wiemy czy coś planować ani jak planować i czy M. będzie miał co robić w lutym :/
Do tego dentysta uraczył mnie ostatnio informacją, że czeka mnie wyrwanie dwóch ósemek i zupełnie nie wiem jak się na to psychicznie przygotować. Ciągle za mną teraz chodzi wizja wielkich kleszczy do wyrywania. Ech, nie cierpię dentystów...
Z rzeczy błahych, okazało się, że likwidują parking, na którym do tej pory trzymałam autko więc muszę szukać czegoś nowego a w okolicy z tym słabo.
Mam nadzieję, że wszystko się poukłada i wszystkie problemy da się rozwiązać.
Jakaś mnie taka beznadziejna depresja dopadła, nic mi się nie chce i ogólnie słabo tak.

Za to, żeby nie było tak pesymistycznie, skończyłam już prawie sweterek, jak tylko zrobię zdjęcia to się podzielę :) I w weekend upiekłam pierwsze w życiu tarty, wyszły smaczne i bez ofiar w ludziach :)

Niech będzie już wiosna i więcej słońca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz