piątek, 4 lutego 2011

Powróciłam...

... i chwilę później stałam się "słomianą wdową" :)
Od poniedziałku siedziałam w Niemczech w delegacji, trenując mój raczkujący niemiecki i udając eksperta :)
A tymczasem okazało się, że M. wysyłają w końcu na kontrakt, który wymyślili jeszcze przed świętami i za chwilę będzie właśnie wsiadał w samolot do Londynu, a potem do Dubaju... Udało mi się więc wczoraj zmienić lot na wcześniejszy, czym zyskałam dwie godziny i mogliśmy spędzić razem całe ich 15.5 :)
Ech, ciężko będzie zasypiać i budzić się samotnie, ale w zamian może uda mi się polecieć do Niego na tydzień w marcu. Mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie i że M. po raz kolejny udowodni że jest najlepszy :)
Ja za to nigdy nie mieszkałam sama, więc może to być ciekawe doświadczenie :) I może jakoś mnie zmotywuje do nauki niemieckiego przed czerwcowym egzaminem...

2 komentarze: