piątek, 7 stycznia 2011

Czytanie powierzchowne

Od jakiegoś czasu uczęszczam sobie na spotkania małego kółka literackiego. Idea jest taka, że spotykamy się raz na miesiąc i omawiamy książkę, która była "zadana". I po wczorajszym spotkaniu nasunęła mi się dołująca refleksja.

Otóż jestem nałogową "czytaczką". Od niepamiętnych czasów, zawsze mam zaczętą jakąś książkę, moja mama zawsze marudziła, że nie robię nic oprócz czytania :) Przeczytałam więc w swoim życiu wiele książek, ale jak się okazuje robiłam to bardzo powierzchownie. Rzadko kiedy pamiętam o czym była książka przeczytana kilka miesięcy wcześniej, nie umiem też za bardzo rozmawiać o tym, co przeczytałam. Zatapiam się zawsze w dzieje bohaterów, przeżywam wszystko, ale jakoś tak nie analizuję tego dogłębnie. Efektem jest więc to, że w gronie dziewczyn wywodzących się z humanistycznych kierunków (ja mam raczej ścisły umysł) wypadam blado i mało się odzywam :/

I teraz nie wiem - może powinnam robić notatki podczas czytania? Czytać mniej, ale bardziej dokładnie? Z kółka literackiego na pewno nie zrezygnuję i już zabieram się za pozycję na ten miesiąc. Może chociaż będę zaznaczać ważniejsze fragmenty, żeby móc do nich później wrócić :)

2 komentarze:

  1. a myślałam, że to tylko ja jestem taką czytelniczką - czytam w ilościach hurtowych, ale rzadko pamiętam treść książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz coraz bardziej męczy ta "powierzchowność" :)

    OdpowiedzUsuń