poniedziałek, 25 lipca 2011

Za miastem

Tak szybko mi ten tydzień zleciał, że nie miałam czasu wrzucić zdjęć z poprzedniego weekendu. Jako że M. nie było, a pogoda była ładna, zapakowałam kota i książkę i ruszyłam za miasto do domu rodzinnego. Niestety nie nadaję się za bardzo do mieszkania w mieście, całe dzieciństwo spędziłam w domu z ogródkiem i teraz mi tego brakuje. Więc korzystam kiedy tylko mogę z okazji do poleżenia na trawie :)

Kot również korzystał :)


A ja bawiłam się aparatem :)



Mama w tym roku zrobiła mini ogródek, więc są ogórki, sałata, cukinie i kabaczek :)

Niestety ten weekend znowu był jesienny zamiast letni.. Na szczęście był M. (co prawda tylko na jakieś 48 godzin, ale zawsze :P) więc nie było aż tak źle :)

3 komentarze:

  1. Uwielbiam koty, sama posiadam czarną mruczkę :) a Twój jest cudowny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna, ale to diabeł wcielony :) Dziękuję za odwiedziny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękna kicia! :)) dzisiaj identyczny mi się śnił :))

    OdpowiedzUsuń